piątek, 26 kwietnia 2013

Poskłocie - Warsztat

  Skłot to takie coś, kiedy anarchiści wykorzystują niezamieszkały budynek i zagospodarowują go w celach mieszkalnych. Później robi się tam koncerty, potańcówki, pokazuje się filmy i zdjęcia, organizuje się spotkania z różnymi ludźmi, generalnie - takie centrum kultury, tylko trochę bardziej lewackie niż inne. "Poskłociem", natomiast, nazwę roboczo to, co zostaje, kiedy z różnych powodów (raczej nie dobrowolnie) anarchiści są zmuszeni opuścić zagospodarowany przez siebie teren. W Poznaniu znajdziemy przynajmniej po jednym przykładzie, zarówno pierwszego, jak i drugiego. 
  Istniejący od prawie 20 lat Skłot Rozbrat przy ulicy Pułaskiego to lokacja, która trwale wpisała się już w społeczno-kulturową mapę miasta, i której przedstawiać raczej nie trzeba. Nie każdy jednak wie, że w zeszłe wakacje Poznań prawie dorobił się drugiego skłotu w kamienicy przy ul. Podgórze 2/3. Prawie, bo pomiędzy zamknięciem a otwarciem "Warsztatu" minęły zaledwie dwa dni, z tym tylko, że zamknięcie miało miejsce w środę a pseudo-otwarcie w piątek. Po niedoszłym skłocie zostało dziś smutne poskłocie i w sumie bardzo sympatyczna miejscówka.
  


  Bezpośrednią przyczyną zamknięcia "Warsztatu" był sprzeciw właścicieli działki (jest ich podobno 9-ciu) wobec nieproszonych lokatorów. Z tego też powodu, zaraz po rozgonieniu anarchistów na cztery wiatry, teren został zamknięty na kłódkę i tak sobie niszczał. Ktoś jednak sforsował pancerne zabezpieczenia i dziś, zarówno podwórko, jak i niszczejąca kamienica stoją przed zwiedzającymi otworem. Można nawet powiedzieć, że w oczach właścicieli kamienicy, o ile tylko nie zamierzacie się tam osiedlić na stałe, będziecie mile widzianymi gośćmi. Podczas naszej wizyty pojawił się jeden z nich, z początku zaniepokojony obecnością obcych, uspokoił, a nawet ucieszył, kiedy dowiedział się, że chcemy się tylko napić piwka i porobić zdjęcia. Najważniejsze żeby nie sprzątać, nie remontować, nie ogarniać, bo im szybciej zniszczeje, tym szybciej wyburzą, zwolni się działka i będzie można sprzedać za hajs pod budowę apartamentu. 





  Poza całym tym skłotowym kontekstem związanym z miejscówką, jej zdecydowanie najmocniejszą stroną jest możliwość eksploracji daszku i podziwiania widoczków z wysokości kominka. Widoczki może nie powalają malowniczością, ale daszek to w końcu daszek i wiadomo, że fajnie jest na nim posiedzieć. Zanim się tam jednak znajdziemy musimy się tam jakoś dostać, a to nie należy do najłatwiejszych questów, dlatego poniżej na panoramce macie taki mały instruktaż jak tego dokonać. Jak widać, nawet mała sobie z tym poradziła, ale, być może wynika to z jej ponadprzeciętnych predyspozycji. Oczywiście, odradzam panom, którzy nie czują się na siłach, wchodzenie tam za wszelką cenę, tylko dlatego, że "dziewczyna weszła, to ja nie wejdę?". No i chyba najważniejsze. Pamiętajcie: najebany to do domu, a nie na daszek!



  Czy to dobrze, że skłot przy Podgórze 2/3 został zamknięty, a właściwie to w ogóle nie zaistniał? Można powiedzieć, że szkoda twórczej inicjatywy jakiej podjęli się poznańscy anarchiści. Że szkoda ich pracy, pomysłu, zaangażowania. Szkoda, być może, że Poznań nie wzbogacił się o nowe fajne miejsce. Z drugiej strony, można przyznać rację właścicielom, którzy domagali się prawa do rozporządzania swoim mieniem tak jak im się podoba, lub być po prostu zdania, że "jebać lewackie złodziejskie ścierwa". Można też przyjść, przysiąść, napić się piwka i z wysokości daszku spokojnie opanowywać pozycję dystansu do nierozwiązywalnych problemów świata, w którym przyszło nam żyć. I do tego chyba właśnie Was zachęcam.  

Zdjęcia na mega propsie wykonał Michał Kuls / http://michalkuls.wix.com/portfolio


Pokaż Mapa miejscówek na większej mapie

wtorek, 16 kwietnia 2013

Niebo nad Ławicą

  Na temat tej miejscówki króciutko, bo też słów brakuje żeby opisać to co dane nam było tam doświadczyć. Na szczęście, lepiej niż ja słowami inni potrafią magię chwil oddać obrazem, dlatego zamiast przynudzać tekstem pozostawiam Was z tym jednym jedynym zdjęciem. Jestem pewien, że to najlepsza rekomendacja dla tej miejscówki.


  !!! Jeszcze tylko mała ale bardzo ważna uwaga techniczna. Zanim się tam wybierzecie, nie zapomnijcie sprawdzić na stronie Ławicy godzin przylotów i odlotów samolotów bo inaczej będziecie się gapić w pustą przestrzeń.

Zdjęcie autorstwa Michała Kulsa / http://michalkuls.wix.com/portfolio


Pokaż Mapa miejscówek na większej mapie

niedziela, 14 kwietnia 2013

Alfa 1

  Jest przy św. Marcinie pięć takich budynków, których nie da się przegapić. Niby podobnych, niby to siostry nawet, ale każda jakoś tak na swoją modłę urządzona, albo raczej spierdolona. Nie każdy wie, że noszą one nazwę Domów Towarowych Alfa, za to chyba każdy - bez wyjątku nie może już na nie patrzeć. Ja również, i choć jestem zdecydowanie entuzjastą projektu Alfy to uważam, że to co zrobiono, lub czego nie zrobiono, z nią przez ostatnie 40 lat od budowy woła o pomstę do architektonicznego nieba.
  Dlaczego przynudzam takim wstępem? Żeby zwrócić uwagę do jakiego zaniedbania przestrzeni może prowadzić sytuacja, kiedy za stan jednego obiektu odpowiedzialnych jest wielu różnych właścicieli. Ta sama zasada zdaje się stosować również do miejscówek, z tą tylko różnicą, że w ich przypadku taki stan rzeczy jest zdecydowanie korzystny.



  Miejscówka, o której mowa to zabite dechami (dosłownie) podwórko pomiędzy kamienicami, w których urzędują takie różne przedsiębiorstwa jak: z jednej strony klub Go Go "Nefretete", z przeciwnej od strony ulicy 27 Grudnia są Mc Donald, salon meblowy, dwie szkoły języków i jeszcze jakieś biura, reszta to pustostany, w których nikt zupełnie nie mieszka, a przynajmniej na takie wyglądają. To mega atut, bo wieczorem można tam przyjść pewnie całą bandą i nie znajdzie się nikt komu by to przeszkadzało.



   Miejscówka wydaje się więc idealnym środowiskiem dla rozwoju wszelkich alkoholowych zjawisk i faktycznie nim jest, w dodatku chyba od dawna. Ubolewam nad tym, że nie możecie zobaczyć jak to miejsce wyglądało jeszcze przed dwoma tygodniami, kiedy pod ścianami walały się naprawdę setki butelek po nalewach, taniej wódzie i browarach (może jakaś akcja sprzątania świata z okazji dnia wiosny?). Myślę jednak, że szybko wróci do poprzedniego stanu, bo Panowie ulicznicy, których spotkaliśmy na miejscu zarzekają się, że przychodzą tam codziennie. Co ważniejsze, twierdzą również, że "jak rok tu przychodzimy nie było policji", z wyjątkiem przypadków kiedy najebani klienci go go clubu robili burdy. Swoją drogą dziwne, że klienci Nefretete wychodzą się napić na śmierdzące podwórko, ale jak się rozwala hajs na dziwki i koks to może trzeba zaoszczędzić parę złoty pijąc wódę z żabki a nie z baru. 



  Jeśli już mowa o Nefretete to jeszcze mała ciekawostka na koniec. Podobno jeśli przyłożycie ucho do czerwonych drzwi widocznych na zdjęciu powyżej to możecie dosłyszeć odgłosy uprawianej miłości gdzieś w przestrzeniach właśnie klubu Nefretete. Nie wiem ile w tym prawdy bo ja tam nic nie słyszałem a poza tym wydaje mi się, że klub go go to nie burdel, ale na pewno nie wiem bo nie byłem więc sprawdźcie to sami.
  Dodaje tradycyjnie mapkę i dla pewności wskazówki dotarcia w postaci narysowanej trasy. Oczywiście polecam bardzo lokację i pamiętajcie żeby nie robić burd bo Was powiną. 
  PS. Pozwoliłem sobie dla potrzeb bloga nazwać miejscówkę "Alfa 1" bo fajny z niej widok na jeden z wieżowców Alfy a 1 bo mam nadzieję, że będzie takich więcej w okolicy.


Pokaż Mapa miejscówek na większej mapie